Markę Uzdrovisco poznałam przez totalny przypadek goszcząc na warsztatach na Influencer About Beauty zorganizowanych przez babeczki z Agencji Blog Media.
Marka jest nie tylko dla mnie totalną nowością ponieważ całkiem niedawno pewnym krokiem wkroczyła na Polski rynek i zagościła w drogerii Super Pharm. Bardzo miło gawędziło mi się z Panią Weroniką, która szczegółowo opisała nam produkty ale i opowiedziała mi historię jak marka powstała. Uzdrovisco założyła Pani Monika Spinek, kobieta od której bije niezwykłe ciepło i blask i nie ukrywam podejście do klienta i sposób przekazywania wiedzy kupił mnie totalnie. Nic na siłę. Pani Weronika współzałożycielka równie energiczna i równie kochana wesoła kobitka pomogła też dobrać odpowiedni dla mnie produkt.
W moje ręce wpadł wieczorny krem z tulipanowej serii.
Krem opakowany jest w proste ale bardzo czytelne opakowanie w którym ukryty jest dosyć spory słoiczek z kremem. Z tego co na początku zerknęłam stwierdziłam, że będzie raczej wydajny. I tak jest, już niewielka ilość kremu spełnia totalnie moje oczekiwania. Ma bardzo lekką konsystencję, fajnie się wchłania i mega nawilża. Jest to chyba pierwszy krem, który zużyłam w mega szybkim czasie i jest to pierwszy produkt , który stosuję regularnie! co nigdy nie było moja mocną cechą.
Krem jest też dodatkowo zabezpieczony co daje nam dobrą gwarancję jakości. Krem pachnie obłędnie! a ja bardzo lubię jak kosmetyki pachną. Ten zapach wyjątkowo mi pasuje, nie drażni i jak na krem utrzymuje się dosyć długo...
Co zauważyłam po stosowaniu czarnego tulipana: moja skóra stała się bardziej sprężysta, nawilżona i co najważniejsze pozbyłam się wysuszenia skóry w okolicy nosa i brwi a to był mój spory problem.
Po mimo iż krem ma zastosowanie "wieczorne" ja stosowałam go pod makijaż. Bardzo fajnie współgra z podkładami, nie waży się i dodatkowo przedłuża trwałość makijażu. Ja jestem totalnie oczarowana tą marką. Mają dobre składy bo 99 % składników naturalnych a ten 1% zostaje na składnik, który po prostu być musi.
Sekretem kremu jest czarny tulipan, który w kosmetyce znalazł dosyć szerokie zastosowanie
– ekstrakt standaryzowany na dwa flowonoidy: astragalinę i populninę. Redukuje stres oksydacyjny (nawet o 70%), odbudowuje ceramidy w naskórku, poprawia nawilżenie, przywraca naskórkowi własności ochronne, stymuluje i odnawia struktury skórne oraz zwiększa produkcję kwasu hialuronowego, aby skutecznie wpływać na redukcję zmarszczek. Efekt? Odmłodzona, jędrniejsza i wygładzona skóra.
Moja ciekawość wzięła górę i nabyłam także serum...ale o nim niebawem;)
Szczerze polecam!
Ja testuje olejowe serum i jak na razie jest bomba :D
OdpowiedzUsuńDla mnie te kosmetyki to totalna petarda!
UsuńU mnie jest maska przeciwzmarszczkowa. Trochę ciężko mi się do niej odnieść, a kremu szczerze zazdroszczę :D
OdpowiedzUsuńja do masek się dopiero przymierzam, krem dla mnie obłęd, mam serum któro tez jest totalna petarda!jak wypróbuję maskę dam znaka;)
UsuńSame pozytywy czytam o tej marce :) aż kusi mnie do przetestowania :)
OdpowiedzUsuńJa byłąm bardzo sceptycznie nastawiona, jak zwykle do nowości. Ale czasem warto się pozytywnie zaskoczyć;) miło;)
Usuńtam marka to coś nowego i chętnie za jakiś czas się z nimi poznam ;)
OdpowiedzUsuńkoniecznie;)
UsuńTa marka to dla mnie totalna nowość. Chętnie rozejrzałabym się w jej asortymencie.
OdpowiedzUsuńkoniecznie, nie będziesz załowała;)
Usuń